jedna z jego najlepszych ról. A i film świetny
To nie jest jego jedna z najlepszych ról, to jego najlepsza rola. Zagrał kapitalnie, zresztą jak reszta obsady również. Nigdy nie powstanie lepszy western, to jest dzieło skończone, doskonałe.
Sama prawda! żeby tylko żaden palant ze "świętego lasu" nie brał się za remake albo inną profanację.
A najbardziej się zdziwiłem że miał ten sam kapelusz co w "Siedmiu Wspaniałych" ;)
Bronson nic w tym filmie nie grał. Kamienna twarz od początku, mściciel z oddali bez charakteru. Ale tak napisali mu postać i pewnie Leone pokierował go w ten sposób. 3 Świetne role do pochwalenia a tutaj pierwsze co widzę to zachwyty nad kamieniem.
A czy Arnold w Terminatorze czy Eastwood w westernach Sergio Leone grali coś więcej?:) Być kamieniem tez trzema umieć!:)
Dlatego nie uważam tych ról za wybitne. Arnold jak to Arnold w Terminatorze z taką aparycją i głosem nie mógł sobie nie poradzić. W DZiB Eli Wallach zjadł Easta, ale to nie on spijał śmietankę uznania tylko Clint za którego większość zrobiła również aparycja a jemu pozostało marszczyć brwi. Dlatego nie rozumiem zachwytów nad takimi rolami.
A co to jest rola tak naprawdę? Aktor dostaje Oskara za role alkoholika, a okazuje się, że chleje również prywatnie:) Dla mnie film to rozrywka i genialne są dla mnie te role, które dobrze mi się odbiera, ogląda. Czy ktoś się tam nastarał, czy tylko "był", dla mnie ważne jest że mi pasował. Uważam, że za bardzo przejmujemy sie czymś, co jest tylko dodatkiem do naszego życia. Wiadomo, że Bronson nie pobije Kociniaka w roli Franka Dolasa, ale też nie tego oczekiwałem od niego w "Pewnego razu..."
Człowiek z harmonijką wymiata, to prawda. Ja go jeszcze w Parszywej 12 i Wielkiej ucieczce uwielbiam